English

    Kronos 4/2007

    Kronos4
    4/2007
    CZY ŻYJEMY W CZASACH ANTYCHRYSTA?
    Czwarty numer naszego kwartalnika, który trafia właśnie do rąk Czytelnika, jest numerem rocznicowym. Obchodzimy właśnie, choć dziwne to święto, dziewięćdziesiątą rocznicę rewolucji bolszewickiej.

    Rewolucja była wydarzeniem, którego sens wykracza daleko poza jego polityczne i społeczne konsekwencje. To wydarzenie – tak się przynajmniej dzisiaj wydaje – ustanowiło bowiem nową epokę w dziejach człowieka. I można je dlatego porównać tylko do takich Wydarzeń, jak śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa (abstrahując od tego, czy ta śmierć i to zmartwychwstanie były faktem rzeczywistym), albo – żeby dać dla odmiany przykład z dziejów nauki – rewolucja Kopernikańska.

    Rewolucja bolszewicka była niewątpliwie powtórzeniem Rewolucji Francuskiej. Została ona jednak dokonana przez ludy na wpół tylko europejskie albo całkiem nieeuropejskie. W ten sposób europejskie Oświecenie, projekt emancypacji Człowieka i budowy społeczeństwa racjonalnego, uzyskał wymiar uniwersalny, a europejska nowoczesność stała się nowoczesnością globalną. Można nawet powiedzieć więcej: ludy Euroazji stały się dzięki rewolucji bardziej nowoczesne, niż narody Zachodu i doświadczyły Oświecenia w jego najskrajniejszej, a przez to najczystszej postaci.

    Było to doświadczenie radykalnej dekonstrukcji wszystkich wartości. Projekt oświeceniowy, osiągając w rewolucji bolszewickiej swój punkt kulminacyjny, obrócił się bowiem we własne przeciwieństwo. Emancypacja Człowieka okazała się jego zniewoleniem. Powszechna edukacja – masowym ogłupianiem. Racjonalny porządek społeczny – nową i dotychczas nieznaną formą chaosu, który pojawia się tam, gdzie jest zbyt dużo ładu, planowania i organizacji. Poznaliśmy nową formę niewolnictwa: człowieka nowoczesnego, wyemancypowanego i wyedukowanego, a mimo to całkowicie – w najbardziej prywatnych wymiarach swojego życia – zależnego od systemu i sterowanego z zewnątrz.

    Ta dekonstrukcja sięga zresztą, jak się wydaje, znacznie głębiej. Rewolucja i komunizm – wiedzą to czytelnicy Hegla i Nietzschego – miała głębokie chrześcijańskie korzenie. W twarzy Lenina trudno nie dotrzec rysów Chrystusa. Choć był to Chrystus odwrócony na opak, Mesjasz-morderca, nowoczesny Antychryst. Chrześcijański idea równości, uniwersalizm Kościoła powszechnego i wizja sądu ostatecznego miały swoje bezpośrednie odpowiedniki w doktrynie partii proletariatu. I także tamten fundament został przez eksperyment komunistyczny, w moim przekonaniu, zachwiany.

    To, co nam po rewolucji i realnym socjalizmie zostało – prócz bloków Ursynowa i Pałacu Kultury – to właśnie ta ciemna świadomość dekonstrukcji, miejsce semantycznej zapaści, która sprawia, że tak trudno posługiwać się dzisiaj językiem Rozumu i językiem Religii. Wielu chciałoby o tym ciemnym miejscu zapomnieć i powrócić bezkrytycznie do dawnych dyskursów. Są to jednak próby daremne. Jeśli mamy sprostać naszemu losowi, musimy nauczyć się w nowy sposób posługiwać takimi słowami jak wolność, równość i postęp. Nadają one niewątpliwie sens naszemu człowieczeństwu. Jednak rzeczywistość, którą oznaczają, w każdej chwili może się obrócić we własne przeciwieństwo.


    Wawrzyniec Rymkiewicz
    redaktor naczelny