English

    Technika i totalitaryzm

    Kronos30
    3/2014
    TECHNIKA I TOTALITARYZM
    projekt okładki:
    Tomasz Bardamu
    Są dwa rodzaje grzeszników. Pierwsi mają złe intencje, z których wynikają złe czyny. Drudzy czynią zło, uważając się za ludzi szlachetnych i mając (we własnej ocenie) dobre zamiary. W przypadku tych pierwszych poprawa jest prosta. Wprawdzie czyny dokonane są już nie do odwrócenia, można jednak odmienić własne intencje, porzucić błędy i odnaleźć się na nowo w świecie. W przypadku tych drugich sama próba zrozumienia własnego postępowania, warunek konieczny poprawy, kończy się zwykle porażką. Dobre intencje prowadzące do złych czynów to paradoks przekraczający ludzkie pojmowanie.

    Zło radykalne, żeby użyć formuły Kanta, wewnętrzne kłamstwo pozwalające nam uznać zło za dobro – będące czymś innym niż bestialstwo (czynienie zła przy niewiedzy, że się je czyni) i diabelstwo (czynienie zła z pełną jego świadomością) – okazuje się w ten sposób pułapką bez wyjścia. Każdy z nas oszukuje samego siebie. Kiedy jednak to samozakłamanie, pomieszanie złego i dobrego, przekroczy zwykłą miarę, wtedy przybiera kształt demoniczny. Otwiera się tutaj otchłań, przed którą rozum musi się cofnąć.

    Tę elementarną wiedzę moralną powinniśmy stosować do pisarzy i filozofów, którzy wspierali dwudziestowieczne totalitaryzmy. Intelektualiści komunistyczni kierowali się – we własnym poczuciu – szlachetnymi intencjami. Dlatego większość z nich nie potrafiła potem uporać się ze swoją winą. Nie wiadomo (i nigdy się nie dowiemy), dlaczego poparli komunizm i dlaczego potem (bardzo często) przeciwko niemu występowali. Nie potrafi ą nam tego wytłumaczyć, ponieważ sami tego nie rozumieją. Pozostawiają nas z wiedzą, że chcieli dobrze. Wiedzą mało krzepiącą, patrząc na skutki ich czynów.

    Friedrich Georg Jünger, główny bohater tego numeru, nie miał żadnych złudzeń. Popierając rewolucję narodową w Niemczech, wiedział, co czyni. I wiedział także, dlaczego – jeszcze w latach 30. – stał się przeciwnikiem reżimu. Paktował z Diabłem. Stanął po jego stronie. Potrafi ł się jednak z tego aliansu wycofać.

    Zacznijmy od podstawowego aksjomatu jego myślenia. Stawia on nas bowiem od razu poza polityką i pozwala ją ująć w szerszej perspektywie. Jünger młodszy, podobnie jak jego brat Ernst, uważał, że życie jest wojną. Wojna, uczy Heraklit, jest matką wszystkiego. Ta starożytna mądrość – w nowoczesnym sformułowaniu – ma postać darwinowskiej tezy, zgodnie z którą życie polega na walce o byt. Chcąc zachować istnienie, musimy zabijać.

    Do tej starej prawdy bracia Jüngerowie dodali jednak niepokojącą obserwację. Wojna zmieniła swoje zasady. Współczesne pole bitwy jest mechaniczną rzeźnią. Starszy z braci widział to na własne oczy. Chciał w stalowych hełmach niemieckich żołnierzy zobaczyć kaski greckich wojowników. Oglądał stosy zabitych gazem bojowym. Pierwszą reakcją na to odkrycie była próba życia w nowej rzeczywistości wedle dawnych reguł. Trzeba zaprząc młyny śmierci do realizacji ideałów rycerskich. W społeczeństwie masowym zabija się w sposób masowy. Byłoby czymś niehumanitarnym – ironizował Friedrich Georg w roku 1928, w jednym ze swoich aforyzmów z cyklu Dreikanter – gdybyśmy zabijali demokratów pałkami, ekonomia nowoczesnego życia wymaga mechanicznej eksterminacji.

    Do zwycięstwa Hitlera Jünger młodszy – podobnie zresztą jak jego brat – zachował jednak daleko idący dystans. Przyjaźnił się w tamtym czasie z Ernstem Niekischem, przywódcą narodowych bolszewików, postulującym planetarny sojusz nazistowskich Niemiec i stalinowskiej Rosji. Początkowo zatem – tak rozumiem tę przyjaźń – Friedrich Georg uważał, że Hitler jest nie dość nowoczesny. W ten sposób, przez opozycję wewnętrzną, przeszedł stopniowo do opozycji radykalnej i odrzucenia totalitaryzmu w ogóle. Ten proces wiązał się z książką, pisaną przez Jüngera w latach 40., której kolejne – coraz radykalniejsze – wersje były odrzucane przez wydawnictwa i zatrzymywane przez cenzurę; a jej pierwszy nakład płonie w trakcie nalotów dywanowych na Niemcy w roku 1944. Książka dociera do rąk czytelnika w roku 1946. Ostateczny jej tytuł brzmi: Perfekcja techniki.

    Zasadnicza jej teza jest następująca: źródłem totalitaryzmu jest władza techniki. Konstrukcje ideologiczne (lewicowe i prawicowe, ateistyczne i religijne, socjalistyczne i liberalne) są tylko zasłoną skrywającą istotę nowego społeczeństwa, która wszędzie jest ta sama. W społeczeństwach masowych władza ma postać totalną. Ta władza w sposób totalny dezinformuje i inwigiluje swoich obywateli i w sposób masowy eksterminuje swoich przeciwników. Te społeczeństwa i ta władza (ten podmiot i ten przedmiot) są jednak możliwe tylko i wyłącznie dzięki technice, która – wyłamując się z porządku natury – zakrzywia się w figurę autoteliczną. Celem produkcji przemysłowej jest potęgowanie mocy produkcyjnych. Celem władzy jest tylko i wyłącznie dalsze potęgowanie kontroli nad człowiekiem.

    W tej swojej diagnozie, warto to podkreślić, Friedrich Georg Jünger nie był osamotniony. W dziale Eseje publikujemy nowy przekład klasycznej rozprawy Spenglera Człowiek i technika – która wprawdzie była już na język polski tłumaczona, ale bez której nie można zrozumieć niemieckiej filozofii techniki; dalej Czytelnik znajdzie zbiór tekstów poświęconych Friedrichowi Kittlerowi, najważniejszemu przedstawicielowi tej formacji w czasach nam współczesnych. Całość zamyka szkic o nieoczekiwanej przemianie Aleksandra Zinowjewa, który z sowieckiego dysydenta stał się w latach 90. postsowieckim narodowym bolszewikiem i apologetą Józefa Stalina. Przeszedł zatem drogę dokładnie odwrotną do większości lewicowych intelektualistów.

    W ten sposób dochodzimy do konkluzji. W latach 20. zeszłego wieku Friedrich Georg Jünger widział w technice przemianę natury, z którą trzeba się pogodzić i do której trzeba się dostosować. Jeśli wojna zmieniła swoje zasady – myślał Jünger – trzeba toczyć ją wedle nowych zasad, zachowując zarazem dawne reguły życia. Potem zrozumiał, że tych reguł nie uda się w ten sposób ocalić. Tę perspektywę można rozszerzyć. Wojna, powtórzmy, jest istotą życia. Jeśli ona zmienia swą naturę, całe życie zmienia swój charakter. To jest właśnie miejsce, w którym dzisiaj się znajdujemy. Życie ludzkie, za sprawą techniki, wypada ze swoich kolein. Widać to w rolnictwie, w medycynie, w obyczajach, a nawet – w seksie i w jedzeniu. A wojna? Wojna trwa nadal. Ciągle grozi nam nuklearna zakłada. Czytając autorów zebranych w tym tomie, widzimy wyraźnie, że wiek XX jeszcze się nie skończył.


    Wawrzyniec Rymkiewicz
    Redaktor Naczelny