English

    Nietzsche / Rilke

    Kronos52
    1/2020
    Nietzsche / Rilke
    projekt okładki:
    Bolesław Biegas

    Poeci kłamią, a wielcy poeci kłamią najpiękniej. Ich mowy słuchają potem dzieci, które nią nasiąkają, czy chcemy tego, czy nie. Poeci kłamią o bogach, o świecie, zakłamują moralność i obyczaje. Przed mitomanią poetów – przestrzegają filozofowie – trzeba mieć się na baczności. „A znowu czyny Kronosa i to, co mu syn zrobił – nawet gdyby to była prawda, to nie uważałbym, żeby to należało tak sobie opowiadać ludziom głupim i młodym, tylko najlepiej to przemilczeć, a gdyby już jakoś trzeba było o tym mówić, to tylko pod osłoną największej tajemnicy i niechby liczba słuchających była jak najmniejsza” (Platon, Państwo, 378a, przeł. W. Witwicki).


    Kłamią także filozofowie, ilekroć zmieniają się w ideologów, pedagogów, politruków i opowiadają nie o tym, co jest, tylko jak ma być. Choć mit poetycki w całości jest fałszem, zawarte są w nim także elementy prawdy, mówi Platon (377a). Dlatego spór między poezją a filozofią, rywalizacja z-myślenia poetyckiego z filozoficznym roszczeniem do prawdy tli się do dziś. Piszemy o tym w bieżącym numerze „Kronosa” i to jest ten wymiar, który najpierw rzuci się Czytelnikowi w oczy.


    Głębiej ukryte są pytania bardziej szczegółowe: czy Nietzsche jest wyłącznie filozofem, czy też należy w nim widzieć jeszcze poetę, piewcę tragizmu kondycji ludzkiej? Czy Rilke to poeta, czy jednak mędrzec, którego „zwycięstwa nie pomniejszą, [a który] rośnie głęboko zwyciężany przez moc – coraz potężniejszą” (Księga obrazów, przeł. M. Jastrun)? Za kogo oni sami się podają? Jak siebie widzą? Jeżeli fabrykują mity, ile w nich jest prawdy? Jeśli piszą prawdę, dlaczego każą ją wypowiadać Orfeuszowi, Dionizosowi, Zaratustrze? Odpowiedzi na pytania o intelektualną proweniencję Nietzschego i Rilkego poszukują w tym numerze tacy autorzy, jak Walter Kaufmann, Erich Heller, Manfred Frank. Poszukiwał jej także sam Rilke, czemu dał wyraz w bogatej korespondencji, jaką prowadził, między innymi z Witoldem Hulewiczem.


    Trzeci poziom rozważań w tym numerze „Kronosa” dotyczy sztuki przekładu oraz przynależności Nietzschego i Rilkego do kultury narodowej i światowego dziedzictwa. Autor, który pisałby jedynie dla siebie i sobie podobnych, który miałby na celu oddziaływanie wyłącznie na swój czas i na miejsce, w jakim tworzy, nie byłby wart przekładania ani nawet lektury. Prawdziwie wielki twórca światowy przynależy do bardzo konkretnej kultury narodowej w jeszcze wyższym stopniu aniżeli artysta ceniony wyłącznie przez naród, dla którego poniekąd tworzył i który mu to tworzenie umożliwiał. Choć wyrastał on w warunkach partykularnych, one same w najmniejszym stopniu nie ograniczają jego oddziaływania. Przeciwnie; jego narodowy idiom i doświadczenie z łatwością poddają się uniwersalizacji, stając się częścią dziedzictwa wszystkich ludzi. „Jedyną miarą przyszłego przetrwania naszej europejskiej kultury – pisał T.S. Eliot – będzie zdolność narodów europejskich do wydawania na świat tego rodzaju twórców. Jeżeli przyjdą kiedykolwiek czasy, w których termin »literatura europejska« przestanie cokolwiek znaczyć, wówczas także literatury poszczególnych języków i narodów wyginą i sczezną” (przeł. A. Serafin). Nie przypadkiem więc Nietzsche podaje się przecież za Polaka, a Rilke za Czecha, choć obaj komunikują to nam po niemiecku. Ta ich wspaniała cecha sprawia, że z Rilkem i Nietzschem jesteśmy zawsze u siebie, jednocześnie dzięki nim umiemy żyć ze wszystkimi.


    Wielcy poeci istnienia, zarazem najwięksi mędrcy swego czasu, porywają i nigdy nie pozostawiają nikogo obojętnym. Ich geniusz – widać to zwłaszcza po juweniliach Nietzschego – ujawnia się od najwcześniejszych lat. Najwięksi nie potrzebują czasu na rozwój mocy twórczych; posiadają genezę, ale nie mają historii. Wydają się „cudem natury”, choć ich życie prywatne jest często wręcz opłakane. Nawet gdy nie są jeszcze w pełni dojrzali i uformowani przez twórcze próby, ujawniają niepośledni talent, który szybko dochodzi do głosu jako odrębny, łatwo rozpoznawalny styl. Czy są przekładalni? Z trudem i nie zawsze.


    I wszystko też się godzi, ażeby o nas milczeć,
    na poły jako o hańbie, na poły może jednak
    jako o pewnej nadziei – niewyrażalnej nadziei
    (Elegia druga, przeł. Antoni Libera)


    Jako pierwsi tę zmowę milczenia przerywają tłumacze. Dzięki nim co jakiś czas poeci i filozofowie przemawiają na nowo. Gdy mają szczęście, robią to z werwą i przekonaniem. Nowe przekłady wierszy Rilkego pióra Wawrzyńca Rymkiewicza i Antoniego Libery, tłumaczenie nieznanych dotąd w języku polskim pism młodzieńczych Nietzschego, z którego tak świetnie wywiązał się Tadeusz Zatorski, świadczą o tym, że zadanie tłumacza polegające na wybudzaniu z letargu zastygłych, uśpionych słów wydaje się nieskończone, że jego ponadczasowy dialog z poetami i filozofami może przynieść – i że niekiedy przynosi – zaskakujące, nieoczekiwane rezultaty.


    Piotr Nowak
    Zastępca Redaktora Naczelnego