English

    WAWELSKA SKAŁA

    Piotr Nowak
    Wawrzyniec Rymkiewicz

    WAWELSKA SKAŁA

    Dla Starożytnych żałoba była w takim samym stopniu zjawiskiem politycznym, co wojna. Ktoś, kogo nie interesowały sprawy państwa – w czasach jego tryumfu, a także w czasach żałoby – uznawany był za „idiotę”, osobę niepolityczną, stojącą, jak bóg czy dzikie zwierzę, poza wspólnotą miasta.

    Żałoba to przede wszystkim czas próby dla żywych. W słynnej mowie pogrzebowej Peryklesa, w której wódz opłakuje stratę swych obywateli, czytamy: „Przed obecnymi tutaj synami i braćmi poległych widzę wielkie zadanie współzawodnictwa. Zmarłego bowiem każdy przywykł chwalić; dlatego mimo największych waszych wysiłków ludzie nigdy nie uznają was za równych zmarłym, lecz zawsze za trochę gorszych. Bo za żyjącymi, ponieważ mają rywali, idzie zawiść, zmarłych zaś, którzy nikomu nie przeszkadzają, życzliwie się ocenia i czci”.

    Większość Polaków uczciła pamięć po Prezydencie prywatnie. Jego cień zapraszano do domów, Lecha Kaczyńskiego przyjmowano do rodzin, opłakiwano jak po stracie kogoś bliskiego. W ten sam sposób opłakiwał go brat – cicho, prywatnie, bez demonstracji, to zrozumiałe. Szybko jednak pojęliśmy polityczny sens tego Wydarzenia. Zrozumieliśmy, że przeżywana w cichości serca żałoba nie buduje państwa, że Prezydent nie może stać się zakładnikiem łzawych emocji, że nie jest niczyją prywatną własnością. Jego ciała nie wolno zatem chować między mogiły ludzi przyzwoitych, ale jednak prywatnych.

    Trzeba je wynieść na Wawel i złożyć pośród królów i bohaterów. Dopiero z tej wysokości – z wysokości Wawelu – widać, kto jest kim, gdzie przebiega granica między swoim a obcym. Nie jest to polityka śmierci. Przeciwnie: to polityka mocy, afirmacji życia, decyzji. To polityka, która stara się sprostać wzniosłości Wydarzenia – sytuacji, która pozbawia wszystkie dotychczasowe sensy aktualności i która nadaje także inne znaczenie samej żałobie. Nie wszyscy to rozumieją. Rozumieją to jedynie ci, dla których polityka, a więc sfera czynów skutecznych, ma sens istnieniowy albo metafizyczny.

    Wawelska skała dźwiga się nad sferę prywatną i doraźne interesy życia. Oto Lech Kaczyński spocznie obok Jagiellonów i Piłsudskiego. Żeby zrozumieć, dlaczego tam właśnie – i tylko tam – może zostać pochowany, trzeba odpowiedzieć na pytanie, czym jest Polska i kim są Polacy?

    Aktem założycielskim nowożytnej polskości jest czyn republikański – demokratyzacja formy szlacheckiej. W I Rzeczpospolitej Polakami byli tylko panowie szlachta. Byliśmy narodem sarmatów. Od Powstania Kościuszkowskiego Polakami są wszyscy, którzy chcą być Polakami. Bycie Polakiem jest przedmiotem decyzji. Ten wolny wybór jest zarazem gestem pańskim, aktem wpisującym się każdorazowo w tradycję I Rzeczpospolitej, a przez nią głębiej jeszcze i dalej – w archaiczną pamięć Świętego Królestwa Polskiego, tej pierwszej Ojczyzny Polaków.

    Każdy Polak jest wolnym człowiekiem. Panem i władcą samego siebie.

    Ten akt fundamentalny poświadcza cała nasza nowożytna ikonografia. Bartosz Głowacki pod Racławicami, Książę Józef ginący w nurtach Elstery, Berek Joselewicz na gniadym rumaku i Emila Plater, konająca na rękach swoich żołnierzy. Nawet tak wydawało by się odległe od tej heroicznej tradycji dzieło, jak Lalka Bolesława Prusa, pokazuje nam bohatera nowych czasów: przedsiębiorcę Wokulskiego, człowieka samodzielnego, który sam o sobie stanowi.

    Ten akt fundamentalny złożony jest właśnie w kryptach Wawelu, gdzie obok Świętych Królów leżą Władcy Elekcyjni, a dalej – bohaterowie Polski nowożytnej.

    Lech Kaczyński całym swoim życiem dał dowód wierności dla tego aktu, nadając mu kształt teraźniejszy.

    Jego pogrzeb na Wawelu będzie chwilą szczególną. Z Lechem Kaczyńskim ostatnie pół wieku polskiej historii łączy się – w symbolicznym łuku – poprzez poległych w Katyniu i w Powstaniu Warszawskim – z naszą wielką przeszłością. Bohater Solidarności spocznie obok Świętych Królów.

    Lechowi Kaczyńskiemu przyszło jednak żyć w nowych czasach. I trzeba powiedzieć, że Lech Kaczyński tym nowym czasom sprostał. W nim i przez niego zarysowuje się bowiem nowa forma polska. Przekracza ona swoje dotychczasowe granice i znajduje nowy kształt i nową spójność. To właśnie nazywamy Wydarzeniem. Uchyla ono spory przeszłości i stawia nas przed nieznanymi horyzontami przyszłości.

    Być dzisiaj Polakiem to trwać przy formie szlacheckiej – która ma greckie i rzymskie korzenie. Ta forma nie jest wcale sprawą minioną. Być dzisiaj Polakiem to walczyć z nową postacią niewolnictwa, jaką narzucają nam media masowe, zamieniając człowieka w zwierzę konsumpcyjne i obracając w niwecz wysiłki naszych przodków. Być Polakiem to brać stronę słabszych przeciwko władcom tego świata. To bronić suwerenności państwa przeciwko bezosobowym rządom biurokracji i kapitału, które stoją dziś nad planetą, pozbawiając wszystko stabilności i oparcia.

    Tego wszystkiego symbolem jest Lech Kaczyński.

    A kiedy już wszystko będzie zapomniane, kiedy tytuły gazet i nazwiska redaktorów będą znane tylko historykom, Jego grób – obok grobów Piastów i Jagiellonów, Kościuszki i Piłsudskiego, Mickiewicza i Słowackiego – będzie trwał nad naszą ziemią, naszym skrawkiem tutejszego istnienia, pośród chaosu epok, na chwiejnym oceanie wieczności.