Władza nie potrzebuje żadnego usprawiedliwienia, będąc przecież czymś zasadniczym dla istnienia wspólnot politycznych; tym, czego potrzebuje, jest uprawomocnienie. Powszechne traktowanie obu tych słów zamiennie wydaje się zwodnicze i powoduje zamieszanie, tak samo jak zrównywanie posłuszeństwa z poparciem. Władza rodzi się wszędzie tam, gdzie ludzie zbierają się razem i działają wspólnie, przy czym swą prawomocność czerpie ona bardziej z inicjalnego gromadzenia się aniżeli z działania, które następuje potem. Prawomocność, gdy się ją podważa, odwołuje się do przeszłości, natomiast usprawiedliwienie odnosi się zawsze do celu leżącego w przyszłości. Przemoc można starać się usprawiedliwiać, jednak nigdy nie będzie ona prawomocna.