Na sam koniec podejmę temat „wielkich ksiąg” – punktów zwrotnych w myśleniu ludzkim, stanowiących istotny składnik straussowskiej edukacji liberalnej. Ich długą listę znajdzie Czytelnik w przygotowanym przez nas apendyksie bibliograficznym. Już sam fakt istnienia „wielkich ksiąg” wpływa na system orientacji w świecie znaczeń – wprowadza w duszy ład i zorganizowanie, wyznacza potrzebne do życia hierarchie. Dzięki tym księgom wykształca się rodzaj szczególnego doświadczenia, które pozwala sięgać po filozofię jak po dobro wspólne – dobro, które nie odsyła gdzieś dalej, poza siebie, ale – przeciwnie – sprawia, że przeświadczeni jesteśmy o istnieniu samoistnych kategorii, które skutecznie opierają się przemijaniu, zapomnieniu i nieludzkiej sile przyrody. Księgi te są znakiem przyjaźni i zaufania, zawiązujących się ponad czasem między twórcą i czytelnikiem, mistrzem a jego uczniami. To dzięki nim uczymy się stawiać dobre pytania i poszukiwać ważnych, to jest nieprzedawnionych odpowiedzi – amicus Plato, sed magis amica veritas. Wszakże Straussowski postulat, by czytać „teksty klasyczne bez żadnych wstępnych złożeń, [to jest tak,] aby one same podyktowały pytania i sposób ich rozstrzygnięcia”, obarczony jest istotnym ograniczeniem. Jest nim „nieuzasadnione poczucie kompetencji”, jakie rodzi się gdzieś na styku wielkiego tekstu z małym rozumkiem nieprzygotowanego do lektury czytelnika. Mówiąc inaczej, jeśli student obcuje wyłącznie z olbrzymami, szybko oswaja się z ich wielkością i nigdy nie dowie się, w jakich punktach ich twórczość różni się od przeciętnej naukowej produkcji; będzie jak ta młoda dama z anegdoty, która miała powiedzieć: „Hamlet? Same cytaty!”.
Ufam, że polskie wydanie
Historii filozofii politycznej pomoże wypracować sensowny kompromis w tym względzie. Albowiem najważniejszym zadaniem, przed jakim stanęli twórcy tego podręcznika, było ułatwienie mniej wyrobionym Czytelnikom dostępu do kanonu klasycznych dzieł europejskiej filozofii politycznej za pośrednictwem ich komentarzy. Przy okazji praca ta przysłużyła się konsolidacji całego środowiska, stanowiąc poniekąd akt założycielski czegoś, co potem zaczęto określać mianem „szkoły Straussa”. Autorzy poszczególnych haseł – wybitni uczeni, uczestnicy seminarium Straussa – byli po prostu przezeń wyznaczani do opracowania poszczególnych haseł. Skoro Lerner włada hebrajskim, zajmie się Majmonidesem, Muhsin Mahdi, który umie po arabsku, zredaguje hasło o Alfarabim, natomiast Bloom, ponieważ dopiero co wrócił ze stypendium w Paryżu, napisze o Rousseau. I tak dalej. Oto jak zapamiętał pracę nad
Historią filozofii politycznej Werner Dannhauser, autor artykułu o Nietzschem: „Każdemu z nas poradził, byśmy poświęcili [uwagę jednemu] wielkiemu myślicielowi politycznemu; oznaczało to możliwość spędzenia kilku lat w towarzystwie wielkiego człowieka, co samo w sobie było niezłą formą edukacji. Wybrałem Nietzschego z tej mało przekonującej przyczyny, iż był jedynym filozofem, czytając którego, absolutnie nigdy się nie nudziłem”.
Fragment Przedmowy do polskiego wydania Piotra Nowaka
***
Nie da się jednak zrozumieć natury ludzkiej bez zrozumienia natury społeczeństwa. Sokrates, a za nim Platon i Arystoteles, zakładali, że najdoskonalszą formą społeczeństwa ludzkiego jest
polis.
Polis utożsamia się dzisiaj najczęściej z greckim państwem-miastem. Jednak dla klasyków filozofii politycznej było czymś jedynie przypadkowym, że
polis upowszechniło się bardziej pośród Greków niż nie-Greków. Należałoby więc powiedzieć, że przedmiotem klasycznej filozofii politycznej nie było greckie państwo-miasto, ale po prostu państwo-miasto. Takie stwierdzenie zakłada jednak, że państwo-miasto jest jedną z wielu form „państwa” jako takiego. W ten sposób zakładamy koncepcję państwa zawierającą w sobie, jako jedną z możliwości, państwo-miasto pośród innych form państwowości. A jednak klasyczna filozofia polityczna nie stworzyła pojęcia „państwa”. Kiedy posługujemy się dziś tym terminem, rozumiemy go zazwyczaj w opozycji do „społeczeństwa”. Rozbicie to jest obce klasycznej filozofii politycznej. Nie wystarczy powiedzieć, że
polis (miasto) zawiera w sobie zarówno państwo i społeczeństwo, gdyż pojęcie „miasta” jest wcześniejsze, od samego podziału na państwo i społeczeństwo; dlatego też źle rozumie pojęcie miasta ten, kto mówi, że miasto łączy w sobie i państwo i społeczeństwo. Odpowiednikiem „miasta” tak, jak rozumiał je zwykły obywatel, jest w filozofii nowożytnej „kraj”. Kiedy ktoś mówi dzisiaj, że „kraj znajduje się w niebezpieczeństwie”, jego wypowiedź również nie zakłada rozróżnienia na państwo i społeczeństwo. Powodem, dla którego klasyczni filozofowie polityki zajmowali się przede wszystkim miastem, nie było bynajmniej to, że nie znali innych form organizacji społecznej czy innych społeczności politycznych. Znali plemię (naród), jak również inne struktury państwowe, takie jak Imperium Perskie. Zajmowali się jednak głównie miastem dlatego, że cenili je wyżej od tych innych form politycznych. Przyczyny takiej oceny można by wyjaśnić w następujący sposób: plemiona nie są zdolne do stworzenia wielkiej cywilizacji, natomiast nazbyt liczne społeczności nie mogą być wolne. Pamiętajmy, że również amerykańscy federaliści w swoich artykułach czuli się zobowiązani dowieść, że społeczeństwo może być zarazem liczne, jak też republikańskie, czyli wolne. Przypomnijmy również, że autorzy ci podpisywali się jako „Publius”: ich republikanizm odwołuje się do tradycji antycznej, jednocześnie więc – do klasycznej filozofii polityki.
Fragment z Wprowadzenia Leo Straussa
***
W artykule
O angielskim projekcie reformy Hegel ubolewa nad brakiem – zarówno w nowym projekcie, jak i w dotychczasowym stanie rzeczy – określenia warunków, „jakie w Niemczech muszą spełniać nawet osoby wysoko urodzone, posiadające duże majątki ziemskie itd., by móc brać udział w rządzeniu i zajmować się sprawami państwa (zarówno co się tyczy ich ogólnych, jak i bardziej szczegółowych gałęzi); warunki, o których mowa, to studia teoretyczne, wykształcenie naukowe, praktyczna wprawa i doświadczenie”. Tymczasem w Anglii wystarczy majątek określonej wielkości, aby dostać się do parlamentu, który sprawuje rzeczywistą władzę. Skutek jest taki, że klasa polityczna jest zbiorowiskiem rozmaitych jednostek, a nie jednolitą grupą ludzi kompetentnych i oddanych państwu. „Rządzić powinni ci, którzy posiadają wiedzę, οἳ ἄϱιστοι, a nie ignorancja i próżność”. Władza urzędników państwowych stanowi nowoczesną formę arystokracji. Termin „biurokracja”, który pojawił się w drugiej połowie XVIII wieku wraz z narodzinami nowoczesnego państwa i natychmiast nabrał sensu pejoratywnego, w myśli Hegla jest zrehabilitowany. Hegel widzi bowiem w biurokracji systematyczną i racjonalną formę rządu najlepszych jednostek (zgodnie z duchem nowych czasów i potrzebami swojego pojęcia państwa). Zarazem jednak przezornie unika zarzutów stawianych biurokracji pojmowanej pejoratywnie: jakoby była ona tyranią urzędników państwowych tworzących odrębny stan, stanowiących państwo w państwie, rządzonych przez grupowy
esprit de corps. Hierarchia stanowi środek wewnętrznej kontroli chroniący przed arbitralnością. Ponadto instytucja suwerena od góry i prawa korporacji od dołu uniemożliwiają urzędnikom zajęcie wyróżnionej pozycji arystokracji oraz wykorzystanie kultury i talentu na rzecz arbitralności i dominacji.
Fragment hasła Hegel Pierre’a Hassner
***
O
Historii filozofii politycznej powiedzieli:
Historia filozofii politycznej pod redakcją Leo Straussa i Josepha Cropseya ogromnie przyczyniła się do odrodzenia poważnych studiów nad klasycznymi tekstami zachodniej filozofii politycznej i wciąż jest niezwykle wartościową pozycją zarówno dla studentów, jak i dla uczonych.
Nathan Tarcov, profesor nauk politycznych i myśli społecznej na Uniwersytecie Chicagowskim, dyrektor Centrum Leo Straussa.
Niezrównane wprowadzenie do myśli największych filozofów politycznych.
Historia filozofii politycznej jasno i wnikliwie przedstawia, jak każdy z nich rozumiał fundamentalne problemy polityki i możliwe ich rozwiązania; to najbardziej rzetelny i użyteczny podręcznik w tej dziedzinie. Jak nieoficjalnie ujął to sam Strauss, autorzy tomu podają na stół samo mięso, bez sztucznie zagęszczonych sosów i galaret.
Svetozar Minkov, profesor filozofii na Uniwersytecie Roosevelta, zastępca dyrektora Forum Montesquieu (Chicago).
Wydana po raz pierwszy w 1963 roku
Historia filozofii politycznej Leo Straussa i Josepha Cropseya ustanowiła nowy standard w dziedzinie historii myśli politycznej. Zawarte w niej eseje w większości są dziś równie ożywcze i oryginalne jak wówczas. Z wyrażonymi w nich opiniami można się nie zgadzać, ale nie sposób nie wynieść cennej nauki z ich lektury.
Richard Wolin, profesor na Wydziale Historii i Literatury Porównawczej Uniwersytetu Nowojorskiego.
Oto najrzadszy gatunek książki: historia filozofii politycznej, która sama wnosi do tej filozofii ogromny wkład. Jej Czytelnicy zyskają głębsze zrozumienie intelektualnej tradycji Zachodu, a jednocześnie zostaną wprowadzeni w szkołę myślenia, która istotnie wpłynęła na polityczne idee i doktryny naszych czasów.
Mark Lilla, profesor historii idei na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, stały publicysta „The New York Review of Books”.
Historia filozofii politycznej stanowi kamień milowy w swojej dziedzinie. Zebrała ona liczną grupę wybitnych uczonych, z których każdy jest uznanym badaczem myśli przypisanego mu filozofa. Ich wszystkich łączy też wspólne, nowatorskie podejście. Książka ta jest bowiem pierwszym, napisanym w ahistorycznej konwencji podręcznikiem dziejów myśli politycznej. Każdy z omawianych w nim myślicieli traktowany jest nie jako relikt dawno minionej epoki, a więc jako filozof, którego w związku z tym moglibyśmy sporo nauczyć, lecz jako najprzedniejszy myśliciel sam godzien naszych wysiłków i studiowania. A zatem ktoś, od kogo my sami możemy nauczyć się wciąż bardzo wiele.
Clifford Orwin, profesor myśli politycznej na Uniwersytecie w Toronto.