Czy nie wydaje się Państwu, że Opatrzność użyczyła Niczemu, niby czcigodnego tronu, empireum, do którego wstępuje się po tylu stopniach, ile jest sfer niebieskich i elementarnych? Gorszy mnie również kolejna szkolarska maksyma, jakoby natura nie znosiła próżni. Nie jest tak, że natura nie znosi Nicości, lecz zgoła na odwrót – ona czci Nicość. Prawdą jest, że jeśli z powodu boskiej mocy natura stałaby się próżna, a więc pozbawiona czy to powietrza, czy to innego wypełnienia, cały ten teatr – ściany i sklepienie, jak również sama posadzka – runąłby pospiesznie, by ją wypełnić. Jednakże nie dlatego, że natura nie znosi próżni albo Nicości, ale dlatego, że Ją czci, widząc w Niej jakby zdrożonego wędrowca, przybywającego z odległych przestrzeni wyobrażonych, w opatrznościowym odruchu nakazałaby każdemu ciału, aby uczyniło z siebie samego oparcie dla Niej i schody aż do właściwej Jej sfery.